Pierwsze kroki do niezależności finansowej są w twoim zasięgu! Po prostu musisz je zrobić!
Zaktualizowano: 20 maj 2021

Jeżeli jeszcze nie widziałaś wideo o niezależności emocjonalnej, koniecznie musisz je zobaczyć dlatego że możesz się z niego dowiedzieć w jaki sposób stać się jeszcze bardziej niezależną emocjonalnie osobą. Daję tam bardzo konkretne rozwiązania i ćwiczenia, dzięki którym będziesz mogła wypracowywać swoją niezależność emocjonalną. Jeżeli miewasz problemy z asertywnością to wideo jest zdecydowanie dla ciebie. Ale przejdźmy do ważnej sprawy jaką jest niezależność finansowa. Jestem przekonana że dla każdej z nas to jest niesamowicie ważny temat. Sama w sobie niezależność finansowa brzmi dobrze, ale co zrobić z praktyką jak tak naprawdę stać się bardziej niezależną albo zupełnie niezależną finansowo?
Opowiem ci jak zarabiać więcej pieniędzy i poprosić szefa o podwyżkę w taki sposób żeby po prostu ją dostać. Ten sposób w który Ci przedstawię ma aż 98% skuteczności. Jeśli go zastosujesz również możesz odnieść sukces. Dodatkowo opowiem ci o tym jak wydawać pieniądze rozsądniej i mądrzej analizować swoje wydatki by każdego miesiąca na Twoim koncie zostawało więcej pieniędzy. Zdradzę ci też mój trik jak założyć sobie subkonto oszczędnościowe a potem schować je (i najlepiej o nim zapomnieć) żeby po roku otworzyć je i mieć bardzo miłą niespodziankę.
Wyobraź sobie sitko, do którego nasypane są ziarenka maku. Jak zapewne wiesz ziarna maku są mikroskopijnej wielkości. Twoje sito może mieć bardzo różnej wielkości oczka. Wielkie, i wtedy ziarna maku występują się całkowicie. Do tego stopnia że sito pozostaje puste. Ale możesz też mieć sitko, które ma bardzo niewielkie oczka i całość maku po prostu nie może z niego wypaść. Bardzo często jest tak że osoby które mają sita z małymi oczkami uznajemy za bogate czy za zamężne. A tak naprawdę wcale niekoniecznie tak jest. Są to osoby które potrafią swoimi finansami po prostu dobrze zarządzać. Chciałabym żebyś teraz zastanowiła jakim typem jesteś. Jakie jest Twoje sito? Czy ma wielkie oczka? Każdego miesiąca całość maku po prostu z niego wylatuje? Czy na koniec miesiąca nie ma już maku?
A może jesteś tym drugim typem, oczka są małe i zawsze trochę maku zostanie?
Opowiem ci teraz o najprostszym i najbardziej skutecznym sposobie noszenia swojego szefa o podwyżkę. Przede wszystkim do tego typu spotkania z szefem trzeba się przygotować. Trzeba się dobrze i optymistycznie nastawić. Oczywiście najważniejsze jest jednak przygotowanie merytoryczne. Przed spotkaniem warto żebyś cofnęła się pamięcią o około trzy miesiące. Zastanów się, co podczas tego czasu zrobiłaś ekstra, dodatkowo lub nadprogramowo? Im więcej przypomnisz sobie działań, tym lepiej. A może kogoś zastępowałaś w pracy lub podjęłaś jakąś ekstra inicjatywę? Wszystko co zrobiłaś w tym czasie powyżej twojego zakresu obowiązków zapisz na kartce. Najlepiej żeby to nie była jedna pozycja tylko około pięciu lub sześciu bardzo konkretnych działań. Te pozycje będą dla Ciebie kartą przetargową podczas rozmowy z twoim szefem i będę chciała żebyś dosłownie szefowi była w stanie albo przeczytać albo opowiedzieć o każdej z tych pozycji. Co dalej się musi wydarzyć żeby tą podwyżkę faktycznie dostać? Lista, którą masz to lista argumentów, dlaczego warto byłoby Cię wynagrodzić. Twój szef nie będzie raczej miał argumentów przeciwko temu żeby tą podwyżkę ci dać. Musisz wiedzieć jaką podwyżkę chciałabyś otrzymać. Decyzja o wysokości podwyżki powinna wyjść od ciebie.Jeśli ty nie wyjdziesz z inicjatywą jako pierwsza podwyżka może nie będzie tak satysfakcjonująca dla ciebie jaka mogłaby być. Zawsze twierdzę, że kwota podwyżki zależy tylko i wyłącznie od ciebie! Czas teraz na bardzo ważny trik. Nie chcę żebyś podczas mówienia o podwyżce operowała procentami tylko kwotami. Nie całościowo, jaką całkowicie podwyżkę chciałabyś otrzymać, ale podwyżkę za godzinę. Dlaczego?
Gdy powiesz: szefie myślę o podwyżce dla siebie rzędu siedmiu złotych za godzinę. To brzmi jak bardzo niewielka podwyżka. Co to jest siedem złotych? To to jest koszt kawy na mieście.
Ale jeżeli te siedem złotych pomnożyć x160 godzin twojego etatu to ta podwyżka wychodzi rzędu powyżej tysiąca złotych. Dlatego lepiej jest minimalizować kwotę, jaką się operuje słownie żeby ona twojego szefa po prostu nie przeraziła. Musisz zapamiętać dwie najważniejsze rzeczy: listę argumentów i konkretnie podaną kwotę. Warto też żeby mówić wprost że chciałabyś tę podwyżkę dostać już od kolejnego miesiąca. Poza tym pamiętaj o efekcie psychologicznym, że w momencie kiedy z taką dozą otwartości rozmawiasz z twoim szefem, on będzie cię traktował jako jako swojego partnera a nie jako swojego podwładnego. Szefom łatwiej się rozmawia z partnerami bo jest między nimi nić porozumienia. To dla ciebie oznacza że masz dużo większe szanse na sukces. No i przypominam! Statystyki mówią że aż 97% osób które podąża tym schematem (no i oczywiście które ma odwagę żeby o tę podwyżkę prosić) odnosi sukces. Tak naprawdę przed tobą zadanie domowe, jeżeli chcesz tę podwyżkę działaj już teraz.

Kiedy zaczął się Covid musiałam przeanalizować niektóre z moich wydatków. Bardzo się cieszę że to zrobiłam i był świetny impuls dla mnie do tego żeby wprowadzić w moje życie i na moim koncie bankowym bardzo duże zmiany. Chciałabym żebyś wypisała wszystkie swoje wydatki. Jeżeli płacisz kartą to pewnie będzie to bardzo proste zalogowanie się na konto i zobaczysz ile pieniędzy wydajesz miesięcznie. Gorzej jeżeli operuje się gotówką. I te pieniądze szybko się przelatują przez duże oczka sitka:) ale wierzę że jesteś sobie w stanie przypomnieć na co pieniądze wydawała się w ostatnim miesiącu. Spisz absolutnie wszystkie pozycje. Fryzjer i kwota, kawa na mieście i kwota, zakupy na Aliexpress też z kwotą! Następnie przeanalizuje te zakupy pod względem konieczności (oczywiście każdej kobiecie wydaje się że każdy zakup jest wielką koniecznością, mi też się tak wydawało). Ale teraz udowodnię że wcale tak nie jest i pokażę ci jak ja zmniejszyłam w jeden miesiąc moje wydatki o 970 złotych.
Jak to zrobiłam? Po pierwsze przeanalizowałam częstotliwość i ilość moich wizyt u fryzjera. Zredukowałam je z jednej wizyty na cztery tygodnie na jedną wizytę na sześć tygodni. To była moja pierwsza znacząca obniżka kosztów miesięcznych. To tak naprawdę nie była żadna różnica dla mojej fryzury! Dalej okazało się że każdego dnia wydaję około 5-7 złotych w Żabce. Kupuję butelkę wody mineralnej, wodę kokosową, czasami batonika dla syna. Czym jest te 5-7 złotych? Przecież to jest nic! Ale w skali miesiąca to około 200 zł. Również to zredukowałam. Teraz robię zakupy jeden raz na dwa tygodnie. Są przywożone do mojego domu i po prostu nie mam tego typu ekstra wydatków. Zmieniłam też sposób dbania o swoje paznokcie na które wydawałam dotychczas aż 300 złotych miesięcznie. To były naprawdę bardzo duże pieniądze wydawane regularnie. Pomyśl o tym że rocznie to jest prawie trzy i pół tysiąca złotych. Dotychczas miałam też bardzo drogi karnet do ekskluzywnej siłowni i też postanowiłam to zmienić. W zamian za to kupiłam sobie roczne członkostwo w zajęciach online. Korzystam z niego i ćwiczę codziennie. Tymczasem na moim koncie ponownie zostało kilkaset złotych miesięcznie. I tym właśnie sposobem nagle się okazuje że prawie 1000 złotych mam co miesiąc na koncie więcej.