top of page

List do Matek. Organizacja życia- starcie z dwugłowym smokiem, odcinek 2.

Jakie proste jest prowadzenie biznesu, kiedy: jesteś wyspana, dzieci są w szkole, obok ciebie stoi kubek ze świeżo zaparzoną kawą…



Fajnie powspominać, prawda? Też z utęsknieniem czekam, aż te chwile powrócą! Ale czas zejść na ziemię. Jest, jak jest, czyli: piżama do południa, włosy na głowie zarośnięte jak bym spotkała się z piorunem na Giewoncie. Biegnę do kuchni po zimną już kawę, ale na mojej drodze spotykam ten mały klocek, który wczoraj zgubił Ali. Dokładniej mówiąc, spotykam go moją stopą, tą miękką częścią, która podczas pedicure tak łaskocze. Wtedy kosmetyczka ją omija z daleka. Tym razem się nie udało i klocek wbija mi się do nogi aż do krwi. Niefart. Nie jedyny tego dnia. Wypadałoby jeszcze dzisiaj: ubrać się, iść do sklepu, na spacer, zrobić obiad, popracować, poćwiczyć, pożyć też by można było, ale pewnie już mi na to nie starczy dzisiaj siły. Jak tylko młody pójdzie spać, padnę razem z nim. Dziś nie będzie romantycznego wieczoru z lampką wina, o nie!


Może u ciebie każdy dzień wygląda inaczej? U mnie od miesiąca mniej więcej każdy wygląda tak samo, właśnie tak jak powyżej.

I niby nikt nic nie musi, pracy jest niewiele a opieka nad dzieckiem to “przecież żadna praca”, to jednak gnam jak wariat i w duchu błogosławię wszystkich nauczycieli i dziękuję im, że są i że na co dzień (gdy jest normalnie!) tak cudownie zajmują się naszymi dziećmi! Teraz to wszystko spada na mnie i mam poczucie, że muszę sprostać. Szukam od miesiąca modelu działania, który sprawdzi się w nowej sytuacji.


Próbowałam już: torów przeszkód, bajek na komputerze, różnych kreatywnych zajęć plastycznych, ale widzę, że wszystko co w domu, kończy się armageddonem w postaci bałaganu, brudnych ścian i frustracji. Próbowałam też podziału obowiązków między mnie a mojego partnera- również słaby efekt, to znaczy daleki od moich oczekiwań w kwestii porządku (brak!), nakarmienia dziecka (pizza!), zrobienia czegoś więcej (niewykonalne!). Czasami chce mi się płakać i jednocześnie dziękuję za to, że: nie mam kilkorga dzieci, nie chodzą do szkoły, mam balkon i duże mieszkanie.


Dlatego postanowiłam wprowadzić w życie kilka innowacji, które pozwolą mi wygrać walkę z Hydrą. Zrobiłam sobie listę rzeczy, które najbardziej mnie wściekają. Wedle zasady: nieszczęśliwa matka- to problem dla wszystkich domowników!



To, co mnie najbardziej złości:

1.Gotowanie

2.Sprzątanie

3. Brak aktywności na świeżym powietrzu

4.Brak możliwości pracy tyle ile potrzebuję

5. Brak kontaktu z osobami, które lubię, które mogą powiedzieć mi coś więcej niż “mama kupę, mama jeść!”.

6.Brak czasu na pisanie książki, artykułów oraz pracę charytatywną dla przedsiębiorców.





Może ty też zmagasz się z podobnymi problemami i nie wiesz jak te tematy ogarnąć? Jeśli tak jest, może moje rozwiązania choć trochę ułatwią ci życie! Musiałam się zająć tym tematem, bo wizja, że tak będzie jeszcze przez jakiś czas, po prostu mnie przerastała. To by się musiało skończyć depresją. Jestem bardzo wrażliwa na punkcie wolności (definicja niestandardowa, po prostu jakieś moje wyobrażenie, czym wolność jest).


Postanowiłam w trybie natychmiastowym wprowadzić:

  1. Jedzenie: tylko śniadania i kolacje w domu, obiady kupowane (zazwyczaj jakieś wietnamskie pho lub coś innego, koniecznie zdrowego). Nie jemy mięsa, bo nie możemy go kupić podczas epidemii, dlatego to świetny pomysł, żeby żyć bardziej ekologicznie.

  2. Jedzenie 2: mój pierwszy posiłek jem o 12 i tym sposobem robię intermittent fasting. To powoduje, że: nie narzekam, że dziś na śniadanie znów jaja lub owsianka! Oszczędzam pieniądze, nie tracę czasu na gotowanie dla siebie i jedzenie a mój pierwszy posiłek jest drugim posiłkiem mojego syna. W dodatku poprawiam metabolizm, odporność i sylwetkę.

  3. Wprowadzamy z mężem 3-dniowe głodówki (dozwolone tylko picie). Liczę, że uchroni nas to przed wirusem (bardzo mocna reakcja immuno oraz stymulacja hormonu wzrostu). No i duża oszczędność, bo miesięcznie jest to 6 dni bez jedzenia!

  4. Sposób na sprzątanie, zwłaszcza w kuchni. Pochowana większość naczyń. Pozostawione 3 małe talerze, 3 miski, 3 szklanki, 1 kieliszek wina (dla mnie). Dzięki temu nie ma możliwości zrobienia bałaganu w kuchni, a jeśli ktoś nie umyje po sobie, to po prostu nie ma na czym jeść!

  5. Odkurzanie zostawiam trzylatkowi jako formę zabawy, mopowanie również, ale nie za często:)

  6. Aktywność na zewnątrz- codziennie w formie: ramo 5 tys kroków z Alim, później bieganie 5-7 km. Wieczorem zostawiam sobie jogę. To może brzmieć jak fanatyczka sportu, ale to wcale nie jest wyjątkowo duża aktywność fizyczna, jeśli pozostały czas jest bierny.

  7. Brak czasu na pracę i pisanie książki też udało mi się rozwiązać. Puszczanie dziecku TV uważam za swój największy błąd. Co prawda testowałam to tylko przez 3 dni po maksymalnie 2 godziny, ale efekt był taki, że Ali był rozdrażniony, nie chciał spać i robił się nerwowy. Dla odmiany na Spotify puszczam mu bajki i słuchowiska, sama, z kubkiem gorącej (tym razem!) kawy biorę komputer i pracuję! Udaje mi się tak zyskać 1,5 godziny dziennie. Czasem, gdy nie mam weny, żeby pisać, ćwiczę jogę z synem.

  8. Whatsappie, dziękujemy, że jesteś! Video wnuczka z babciami to genialna rozrywka dla obu stron! Stęsknione babcie chętnie opowiadają bajki a wnuczek relacjonuje swoje przygody. Co to oznacza? 30 minut dla ciebie! Babcie, jesteście wspaniałe!

  9. Jakie to smutne, że nie mogę napić się kawy ze znajomymi. A może jednak się da? Sposób? Patrz punkt 8! Rano wysyłam sms-y koleżankom z zaproszeniem na kawkę i o 14.00 wszystkie spotykamy się na video. Tylko jest zakaz narzekania, tak dla odmiany!

  10. Znalazłam też sposób, żeby poczuć się lepiej poprzez pomaganie innym. Angażuję się w pomoc on-line przedsiębiorcom, lub wszystkim osobom, które potrzebują wsparcia, udzielam darmowych konsultacji i staram się pomagać innym. To daje mi poczucie sensu i sprawia, że użalanie się nad sobą schodzi na dalszy plan.